24.10.1944
Najdroższy...
Widziałeś kiedyś prawdziwą burzę? Jedną z tych letnich, kiedy błyskawice rozświetlają czarne niebo, z nadzieją na piękny wschód, a wiatr nieustannie goni każdy Twój oddech, kradnąc powietrze płucom?
Byłeś moją burzą. Huraganem, który wkroczył niespodziewanie w moje życie, bezczelnie kradnąc pojedyncze oddechy. Nie powinieneś być zaskoczony moją pierwszą reakcją. Jak dziewczyna przyzwyczajona do długich spacerów po plaży, czująca morską bryzę na policzkach miałaby zareagować na sztorm, którym przejąłeś wody mojej duszy i głębię serca?
Na początku walczyłam i nie wstydzę się do tego przyznać. Cóż mogę powiedzieć? Chyba po prostu bałam się utonąć... Nie przewidziałam jednak, że mogę pociągnąć w dół również Ciebie. Chyba właśnie dzięki temu oboje nauczyliśmy się pływać.
Niczego nie żałuję. Chcę, żebyś to wiedział. Chcę, żebyś na zawsze zapamiętał, że w pewnym momencie nie musiałeś już kraść moich oddechów. Prawda jest taka, że zawsze chciałam Ci je podarować. Uwielbiałam patrzeć, jak twoje oczy błyszczą w świetle zachodzącego słońca. Każdy zachód wtedy wyglądał inaczej. Chyba dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że byłeś przygodą mojego życia.
Obiecałeś mi wiele rzeczy. Pozwolę sobie myśleć, że składając te obietnice między wierszami, chciałeś mi powiedzieć, że do mnie wrócisz. Zawsze dotrzymujesz słowa, dlatego liczę, że nie dość, że wypełnisz je wszystkie, to złożysz ich jeszcze więcej. Żałuję, że ja Ci czegoś nie obiecałam. O ile łatwiej jest mówić puste słowa, niż wyrazić jakoś swoje uczucia. Dlatego tak wiele razy milczałam. Nie chodzi o to, że nie miałam nic do powiedzenia, po prostu te słowa zabrzmiałyby tak banalnie w stosunku do głębi moich uczuć, że wolałam już nic nie mówić. Przepraszam. Zgrzeszyłam. Żałuję...
Codziennie modlę się do Boga, abyś bezpiecznie wrócił do domu. Chciałabym wierzyć, że jesteś blisko i następnego dnia zapukasz trzy razy do moich drzwi. Zawsze tak robiłeś. Czasem ubrany w garnitur, czasem mniej oficjalnie, w zależności od dnia tygodnia. Przynosiłeś kwiaty i pożyczałeś pocałunki. Muszę Ci się do czegoś przyznać... Nie wszystkie jeszcze oddałam.
Chcę, żebyś wiedział, że o Tobie myślę. Niestety stało się to, czego najbardziej się obawiałam... Utonęłam. Zapomniałam chyba, jak się pływa albo po prostu chciałam utonąć... w Twoich oczach, dotyku i miłości. Obiecałeś, że do mnie wrócisz. Pozostaje mi więc tylko na Ciebie czekać. Samej, gdzieś w głębi beztroskiego oceanu. Nie proszę, żebyś mnie wyciągnął. Chcę, żebyś popływał ze mną.
Twoja Annie
15.11.1945 Londyn
Droga Annie
Wiesz, dlaczego zachody słońca są takie piękne? Bo czujesz wtedy, że coś się kończy, że jest tyle rzeczy, na które nie masz wpływu, ale nie ważne, jakie były minione 24h... Po zachodzie przyjdzie wschód, a z nim kolejny dzień, kolejna szansa i kolejny zachód, który będziesz mogła podziwiać.
Nie wiem, co mogłabym Ci napisać, po tak długim czasie milczenia. Zachód słońca ponownie stał się dla mnie piękny, ale on po prostu zawsze był piękny. Głęboko w sercu wierzę, że wciąż oglądamy go razem, patrząc w tę samą stronę...
Kiedy byłam mała, uwielbiałam historie. Krótkie, długie, wesołe i poważne... Zawsze znajdywałam na nie chwilę w moim dziecięcym grafiku. Jak tylko nauczyłam się pisać, zaczęłam marzyć o tym, że pewnego dnia zostanę pisarką. Nie wiedziałam jednak, że najbarwniejszą historią, jaką mogę stworzyć, jest historia mojego życia.
Wyimaginowany świat, którym się otaczałam, będąc dzieckiem, był spełnieniem marzeń. Nawet nie zauważyłam, kiedy rzeczywistość zaczęła umykać mi jak spłoszone zwierzę. Nie zwróciłam uwagi, w którym momencie życie zabrało mi sprzed nosa marzenia i próbowało zastąpić je miłym fałszem.
Nie byłam gotowa na tak drastyczne zderzenie z rzeczywistością, szczególnie, że nie było Ciebie, żeby trzymać mnie za rękę. Nie mogłam upaść, bo nie miałabym się jak podnieść. Pierwszy raz odczułam, jak ważną rolę odgrywasz w moim życiu. Odeszłam, aby nauczyć się na nowo chodzić.
Z czasem zaczęła nawiedzać mnie myśl, że nigdy już nie wrócę. Zawsze w takich chwilach przypominałam sobie te wszystkie rzeczy, o których jeszcze chciałabym Ci powiedzieć. Pomagało mi to wierzyć, że historia naszej przyjaźni jeszcze się nie skończyła. Chociażby pod tak błahym pretekstem niedokończonych spraw.
Chciałabym Cię przeprosić... Za wszystko, co zrobiłam i nawet za to, co pomyślałam. Tęskniąc każdego dnia, wypominam sobie błędy przeszłości. Powinnam była Cię uprzedzić, iść przez życie razem z Tobą, jak było dotychczas. Musisz jednak zrozumieć, że zrobiłam to dla Ciebie. Nie miałam nic do stracenia, Ty za to mogłaś stracić wszystko. Czekał na Ciebie mężczyzna, który Cię kochał i wielkie plany na przyszłość. Gdybym wiedziała, że oboje chcecie czegoś więcej od życia, nigdy bym Cię nie zostawiła. To był błąd.
Nie będę o nic prosić ani błagać. Czekam każdego dnia na jakiś znak, że oczekujesz mojego powrotu. Liczę, że jeszcze nie będę musiała kończyć tego rozdziału. Najchętniej napisałabym ich jeszcze kilka. Boję się jednak, że ta historia zmierza ku końcowi. Nie to mi obiecywałaś. Nie umiem jednak pisać smutnych zakończeń. Całe szczęście, jako pisarz mogę oszukać życie, stawiając na końcu wielokropek...
Twoja Serdeczna Przyjaciółka
R.
P.S. Twoje modlitwy zostały wysłuchane.
16.05.2003
Kochana Annie
Piszę do Ciebie... Jak za dawnych czasów Ty pisywałaś do mnie. Wiesz, że wciąż trzymam Twoje listy zamknięte szczelnie w szufladzie przy łóżku? Przypominają mi o Twojej miłości. Przysięgam, że chociaż papier już pożółkł, a litery wyblakły, to nie pozwolę czasu zabrać treści ani wspomnień z naszej wspólnej historii życia.
Napisaliśmy przepiękną powieść, nieprawdaż? Boję się, że możesz już nie pamiętać początków... Boję się, że wkrótce zapomnisz również zakończenie. Nie wyobrażam sobie, żebym mógł zamknąć kolejny rozdział. Nie wyobrażam sobie, że mógłbym zacząć zapisywać kolejne strony, wiedząc, że nie pojawi się tam Twoje imię.
Jeśli to czytasz, to pewnie niewiele rozumiesz. Po tylu latach należą Ci się wyjaśnienia. Pozwól więc, że opowiem pewną historię...
Dawno temu był chłopak, tak głupi, jak przystojny i tak mądry, jak głupi. Zakochał się. Nie była to jedna z tych przelotnych miłostek. Od pierwszego spotkania wiedział, że zdobędzie tę pannę, a musisz wiedzieć, że akurat on zawsze dostawał to, czego chce. Kiedy już wszystko zaczęło się powoli układać, kochanków rozdzielono... Dziewczyna płakała, a z każdą łzą, młodzieniec dwa razy mocniej przeklinał swoją decyzję.
Przepraszam, że wybrałem świat. Jeszcze wtedy nie wiedziałem, że to Ty byłaś i jesteś całym moim światem.
Podczas rozłąki, czasem zastanawiałem się, co trzymasz właśnie w ręku? Ulubioną książkę, męską dłoń, śmiertelny dar, a może właśnie któryś z moich listów... Nie pisałem ich wiele, bo nie chciałem zatruwać Twojego życia moim bałaganem myśli, które często galopowały w nieznane mi strony.
Kiedy było już naprawdę źle, chciałem napisać ten ostatni list, a w nim powiedzieć Ci, że już Cię nie potrzebuję. Chciałem dać Ci wolną rękę, abyś mogła znaleźć swoje szczęście w kimś innym. Ilekroć zmazywałem pozostałe dwie kropki, żeby zakończyć ten rozdział, jakiś duch szeptał mi, że to jeszcze nie pora. Twoje trzy kropki zostały, a wraz z nimi pamięć o Tobie...
Wiem, że codziennie chodziłaś na plażę. Nie ubierałaś płaszcza, chociaż nieraz wiało. Czasem myślę, że może specjalnie czekałaś, aż wrócę i sam okryję nim Twoje ramiona. Wiatr był dla nas obojga przyjacielem. Opowiadał nasze wspólne historie. Szeptał czułe słówka i przypominał miłe chwile. Dzięki niemu pamiętałem dotyk Twoich rąk, oddechu, ust... Nigdy nie było mi zimno.
Myślałem, że nie będę musiał już wracać na tamte tory. Droga, którą razem szliśmy zarosła dzikimi różami. Wiedziałem, że idąc nią dalej, kolce rozszarpią moją pozornie niewinną skórę. Bałem się koloru mojej krwi. Jednak w momencie, w którym po tylu miesiącach przekroczyłem próg domu, gdzie pracowałaś, a moje oczy znów Cię ujrzały, wiedziałem, że naprawdę utonąłem.
Zachłysnąłem się Twoim oddechem i umarłem w Twoich ramionach, otulony przez miłość. Może dobrze, że nie pamiętasz... Niektórych błędów bym już nie popełnił i chociaż czasu nie cofnę, to one wyblakną. O naszej miłości nie pozwolę Ci zapomnieć. Będę Ci przypominał, jak bardzo Cię kocham. Do ostatniego oddechu, mówiąc nawet w głuchą przestrzeń, zbliżając się powoli do powierzchni wody... Bo jaki jest sens pływać, kiedy nie ma ryzyka, że utoniemy razem?
Twój na Zawsze
F.
Utwór dostępny na licencji Creative Commons. Uznanie autorstwa-Na tych samych warunkach 4.0
Miesięcznik Społeczno-Kulturalny MUTUUS:
Nr 21, październik 2018