Miesięcznik Społeczno-Kulturalny MUTUUS:
Nr 05, CZERWIEC 2017 r,
Spoglądam na prognozy i piszę do Dawida z którym od lutego umawiamy się na wspólny wyjazd w słowackie góry. Kriżna, Osnica, Wielki Rozsutec... Cały czas nam coś wypada i ciężko się zgrać ale... Okazuje się że piątek ma wolny do...14. Podziwiam go bo w pracy na pewno będzie zasypiał ale...
23.20 Dawid melduje że czeka u mnie pod domem. Chwilę później ruszamy samochodem w stronę Małej Fatry. Krywańskiej Małej Fatry. O 1.15 docieramy na parking w Stefanovej a 5 minut później, jesteśmy już na szlaku. My wychodzimy a 3 osoby z Polski akurat schodzą z gór... Idzie im bardzo wolno bo wyraźnie widać iż dziewczyna która z nimi idzie utyka na nogę i podpiera się patykami, trzymanymi w ręce... Ciekawe, jak długo schodzą i skąd? Tego się już pewnie nie dowiemy ale na szczęście są już w Stefanovej więc nic jej nie grozi.
Niebo bezchmurne ale jest bardzo duszno. Wg prognoz, o wschodzie ma być pięknie a z godziny na godzinę po, coraz gorzej. Na Przełęczy Medziholie jesteśmy o 2.45 a więc nieco przed czasem jaki pokazują oznaczenia na szlaku. Jest jeszcze całkiem ciemno choć na wschodzie widać już delikatne kolorki... Teraz przed nami najtrudniejszy odcinek - drabinki, łańcuchy i skały. idziemy w światłach czołówek. Łatwo nie jest - trzeba uważać. A drugi powód który mnie "zatyka", to moja... piętnastokilowa nadwaga :( Zawsze w takich momentach mówię sobie że trzeba coś z tym zrobić i robię - tyję dalej...
3.55 rozstawiamy statywy na szczycie Wielkiego Rozsutca. Jest naprawdę pięknie! Jesteśmy tylko my, o dziwo - nie ma więcej fotografów. Co prawda to piątek ale jednak w Polsce długi weekend i myślałem że ktoś tu będzie. Dawid rozstawia 2 statywy i robi timelaps'y. Jest kolorowo na niebie i do szczęście brakuje nam tylko więcej mgieł w dolinach... Ale broń Boże nikt z nas nie narzeka!
Wschód jest wyjątkowo wcześnie tzn. może nie wyjątkowo ale jednak trafiamy na wschód który jest najwcześniej w całym 2017 roku :) 4.36.
Przed 6-tą zaczynamy schodzić na przełęcz Między Rozsutcami. Następnie przez Diery (zaczyna padać deszcz - momentami intensywnie...), do Stefanovej. Mijamy kilkanaście osób - Polaków, i o 8.40 jesteśmy z powrotem na parkingu. Większość turystów dopiero wysiada z samochodów a my ruszamy w drogę powrotną. W Zawoi jesteśmy tuż po 11 a Dawid rusza dalej bo o 14-tej rozpoczyna...dzień pracy :) I żal tylko że Piotr nie mógł z nami pojechać ale zatrzymała go praca...
Michał Sośnicki. Wielki pasjonat gór i fotografii. Pomysłodawca i twórca Świtaków, czyli zimowych oraz letnich wyjść na wschód słońca w górach oraz organiztor regularnych górskich plenerów fotograficznych. ZOBACZ WIĘCEJ
© Michał Sośnicki, Wszelkie prawa zastrzeżone
Opublikowane pierwotnie na stronie autora pod adresem: http://msosnicki.blogspot.com/2017/06/plener-w-gorach-stoowych.html